![]() |
źródło: Google |
Coca-Cola Zero, Pepsi Max, nabiał w wersji light, słodziki... Wszystko to budzi jeszcze ogromne kontrowersje. Ale co z tym aspartamem? Czy faktycznie słusznie niektórzy nazywają go rakiem w proszku?
Trzeba przyznać, że to dość ostre stwierdzenie, no ale skądś się wziąć musiało. Powiem szczerze, że sam bałem się długo takich napojów, myślałem też, że można od nich przytyć. Ale po kolei, wszystko w swoim czasie.
Czym jest Aspartam?
Śmieszna historia, ale prawdziwa. Aspartam wynalazł pewien chłop o imieniu James M. Schlatter w 1965 roku. Dawno temu, no ale do sedna. Otóż pracował on wraz ze swymi towarzyszami nad pewnego rodzaju lekiem przeciwwrzodowym.I tak sobie tam coś mieszali w tym laboratorium i BACH. Chwila nieuwagi i palec cały usmarowany.
"Jak ja się teraz żonie pokaże... - pomyślał James - Nie wytrę przecież o koszulę bo mnie stara zatłucze. Wiem!!! Obliżę tego palucha! Będzie błyszczał i nikt się nic nie połapie. Ale zaraz, zaraz, to byłoby niezgodne z BHP... A co mi tam... Raz kozie śmierć!"
Co prawda wymyśliłem na poczekaniu cały ten dialog, ale historia z poszukiwaniami leku na wrzody i ubrudzeniem palca to fakt! BHP co prawda zabraniało kontaktu substancji z ciałem, ale James zżerany przez swą ciekawość musiał spróbować. Co się okazało?? Paluch był cały słodziutki!!! I tak oto odkryto słodycz Aspartamu. Jak ktoś nie wierzy to wujek Google czeka.
Ale czym był owy Aspartam? Generalnie mówiąc tak tam chłopaki majstrowali przy tych badaniach, że zmieszali ze sobą fenyloalaninę i kwas asparaginowy. Mówiąc naukowo Aspartam jest estrem metylowym dipeptydu zbudowanego z tych dwóch reszt aminokwasowych. Nie lubiłem chemii, nie pamiętam już dokładnie co te terminy oznaczają, ale tak czy siak, peptydy i aminokwasy - wiadomo - białka.
I teraz przeciwnicy Aspartamu, uwaga, wszyscy razem, na trzy. Raz, dwa, trzy! ALE CHEMIA Z TEGO ASPARTAMU. BUUU!!!
Bardzo ładnie. No dobrze, chemia, chemia, ale krew to także związek chemiczny. Jest ona zła? No pewnie powiecie, że nie, bo występuje naturalnie u człowieka. Otóż racja, ale Aspartam też występuje naturalnie u człowieka!!! He? Zdziwieni? 1:0 dla mnie.
"No to skoro ten Aspartam to zbudowany jest z tych aminokwasów to znaczy, że jest nieszkodliwy?"
Tak też myślano, więc oczywiście zaczęło się wielkie dochodzenie, bo jak to tak, taką chemię wprowadzić do obiegu spożywczego. "Co to ma w ogóle być?! Jakiś biały proszek! Proszę mi to stąd zabrać!"No to zabrano, do laboratorium i zbadano. Co się okazało? O kurczę... Podczas hydrolizy aspartamu, czyli podczas rozpuszczania go w wodzie, poza tymi dwoma aminokwasami (naturalnymi, podkreślmy) powstaje także metanol! METANOL?! Przecież to trucizna!
Kurczę, fakt. No nic, 1:1 panowie i panie.
Ale co by na tym nie poprzestać dociekliwi ludzie zajęli się tym metanolem. Jak wiadomo, jednorazowa dawka metanolu 8-10g. powoduję ślepotę, a powyżej 12g. zgon. Zaraz, ale chyba nie chcecie mi powiedzieć, że od Coli zero można się przekręcić? Nie nie, spokojnie. Ludzie denaturat piją i dalej chodzą. Nie żebym to popierał, to tylko przykład. Więc jak to jest?
Więc, jak się okazało, metanol powstaje z rozpadu Aspartamu w wodzie w ilości około 0.1g. na 1g. Aspartamu. To teraz trochę matmy. Wziąłem swój słodzik, nie będę pisał marki, żeby nie rekomendować żadnej firmy, ważne, że jest z aspartamem. No dobra, konkrety. Tak więc jedna tabletka słodziku (mojego) ma 45mg czyli 0.045g. Mało, co nie? I co najważniejsze, nie wszystko to Aspartam. Jest tam go znacznie mniejsza ilość. Tak więc myślę, że śmiało mogę powiedzieć, że pewnie około 30 albo nawet 40 tabletek słodzika dałoby dawkę 1g. czystego Aspartamu, czyli 0.1g uzyskanego metanolu. Zjedz 40 tabletek słodzika, i jak nie zwymiotujesz, dam ci 50zł.
![]() |
źródło: Google |
Co mam na myśli? A to, że do kawy dajemy 2 tabletki max. No to ile, może 10 tabletek dziennie... Co to za dawka. Dodam dla porównania, że zbadano, iż porcja soku pomidorowego, soku z winogron, czy czerwonego wina zawiera dużo wyższą dawkę metanolu. HA!!! 2:1 dla mnie!
Tak więc postanowiono, ustalono limit, pasy bezpieczeństwa, czerwona lampka, wyjąca syrena, 40mg. Aspartamu na kg. masy ciała. Tyle wynosi granica bezpiecznego spożycia.
Badań ciąg dalszy.
No i znowu do akcji wkroczyli jajogłowi. Wzięli biedne szczury i karmili je aspartamem... Co za humanitarność. Jaki był tego efekt? Rak mózgu, zaniki szarych komórek i inne nowotwory.Chciałoby się powiedzieć 2:2, ale nie! Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności wziął wyniki tych badań pod lupę i wytknął cwaniakom z Bolonii (bo tam prowadzono badania) kilka błędów i niedokładności. Otóż weźmy szczura. Niech sobie waży te 300g. No i teraz weźmy normalną (dla człowieka) porcję słodzika. 70 kg. ciała ludzkiego, a 300g. szczurka. Jest różnica, co? Pamiętacie o 40mg/kg masy ciała. Dodajmy do tego fakt, iż naukowcy ci podawali szczurom dawki do 5000mg/kg masy ciała! Gdzie tu logika? Gdzie zachowana proporcja? To tak, jakby człowiek spróbował wpić silos Coli Zero. Nic dziwnego, że tym szczurom się coś pomieszało w głowach.
Pomijam już fakt, że kilka z tych szczurów dożyło spokojnej starości w przeciwieństwie do tych, które Aspartamu już nawet nie powąchały.
Tak więc badania wg mnie w ogóle nieadekwatne do realnego spożycia przez normalnego człowieka produktów dosładzanych słodzikami. No ale. Postanowiono więc ustalić bezpieczną granicę spożycia napojów słodzonych przez człowieka. Co się okazało? A okazało się, że 65 kilogramowa kobietka może wypić jednego dnia 20 puszek sztucznie słodzonego napoju bez absolutnie żadnego uszczerbku na jej zdrowiu!
No ale kto tyle pije?! Już nie mówię tu o napojach, bo mało kto tyle pije w ogóle. Jak by nie patrzeć, to jest ponad 6 litrów płynu. Przypominam o przypadku kobiety, która brała udział w zawodach w piciu wody (oczywiście w Stanach :)) i zmarła, ponieważ jej krew uległa rozcieńczeniu w wyniku zbyt dużej ilości płynów.
Tak więc pamiętajmy, wszystko w nadmiarze jest szkodliwe. Nie popadajmy ze skrajności w skrajność, a ja jak mam ochotę na słodki, gazowany, zimny, orzeźwiający napój, to postawiony przed wyborem chemii z cukrem, a chemii bez cukru, wybiorę tą bez cukru, szczególnie wiedząc, że nic mi się od tego nie stanie, a kcal praktycznie zero. Jak to się mówi: Wilk syty i owca cała :)
A, jeszcze jedno. Teoria, że od gazowanych napojów (nie ważne czy zero czy nie) się tyje. No proszę was... nie wiem kto to wymyślił, ale nie osłabiajcie mnie... Tyje się od nadmiaru kcal, nie od specyficznych związków chemicznych czy od gazu w napoju. Aspartam jest prawie 180 razy bardziej słodki od cukru, co powoduje, że jego kaloryczność na taki sam stopień osłodzenia jak cukrem jest praktycznie zerowa. Zero kcal - zero kilogramów więcej. Koniec tematu.
Także nie bójcie się iść do sklepu po zimniutką Colę i nie bójcie się, nie przekroczycie nią swego zapotrzebowania na kalorie :)
No to "Tsssst! Gul, gul, gul.... Aaach..." :)
![]() |
źródło: Google |
dżejkob
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz