wtorek, 5 sierpnia 2014

Suplementy diety. Jakie brać, a na jakie szkoda pieniędzy?

Witajcie. Przepraszam za przerwę, tak jak obiecałem, postaram się wrócić do większej regularności. Wiem, że nie powinienem na to narzekać, ale pogoda mnie wykańcza, mam jakieś przesilenie, a wszystkie pozostałe siły przeznaczam na treningi i inne okazje.

Wydaje się pewnie wam, że usiąść przed kompem i napisać to przecież żaden wysiłek, ale ciężko mi zebrać dobrze myśli, ot co.

No, ale nic, jest nowy post.

Dodam tylko tyle, że wciąż pracuję nad sensownym rozwiązaniem, by wprowadzić drugi język na bloga. Cierpliwości! :)


Wróćmy do tematu suplementów.

 
źródło grafiki: menshealth


Piszę dziś o tym, ponieważ już pewnie część z was zdążyła zauważyć, że nie jestem ich wielbicielem. Ale tak sobie mówiłem i bazowałem na jakichś tam badaniach z USA, kto to wie ile w tym prawdy.

No i stało się, doczekałem się fajnego artykułu w Men's Health. Nareszcie ktoś się zdobył na odrobinę wysiłku, by także u nas, w Polsce zająć się tą sprawą i sprawdzić, czy faktycznie te magiczne balsamy i pigułki działają tak, jak nas producent zapewnia.

Podrzucam link to tego artykułu, jak ktoś chce, niech się z tym zapozna.
http://www.menshealth.pl/dieta/Suplementy-jakie-brac-a-jakich-unikac,5006,1

No dobra, więc co? Badania zrobiono w Warszawie, w stolicy, i co wyszło? A no wyszło to, że tylko niektóre suplementy są skuteczne, takie jak odżywki białkowe, czy węglowodanowe, kofeina i kreatyna. To, że białko to białko i działa nikogo nie dziwi, tak samo węglowodany i kofeina. Nie oznacza to jednak, że to jedyny sposób, białko z mięsa jest tak samo okej jak to w proszku, a może i tańsze... Nie wiem, tak tego nie przeliczałem. Tak samo sprawa ma się z Carbo, czyli odżywkami węglowodanowymi, które są po prostu różnymi cukrami. To tyle, jak mówiłem, działają, ale nie lepiej od jedzenia, co z resztą jest w tym artykule dość fajnie (o dziwo) opisane.

Piszę o dziwo, bo kiedyś się trochę do MH zraziłem, nic strasznego, prywatna sprawa :)

No, ale do sedna. Jaki cel tego posta? A no taki, że sprawa z suplementami jest według mnie jasna. Czy na prawdę sądzisz, że możesz dostarczyć lepsze białko z proszku, niż z solidnego steka? Ja nie.

Dodatkowo wiele suplementów nawet nie było dokładnie badanych przed wprowadzeniem na rynek (poza badaniami podstawowymi oczywiście - czyli ogólnym testem jakości i zjadliwości)

Hmmm... Ciekawe.


Tak sobie kiedyś myślałem, i wpadłem na fajny przykład. Akurat się uczyłem historii (tak, dobrze czytacie) i zobaczyłem antyczną rzeźbę, chyba Achillesa.

Przyglądaliście się kiedyś im dokładnie? Nie chodzi mi o to, że każda ma siurka na wierzchu, raczej mam na myśli dokładność ludzkiego ciała i muskulatury, jaka jest przedstawiona na tych wizerunkach.



Nie wydaje mi się, żeby jakiś antyczny rzeźbiarz miał tak doskonały atlas anatomii człowieka, by mógł stworzyć takie cacka. Raczej jestem na 100% pewien, że wykonywał swoje pracę przy czyimś pozowaniu lub na podstawie namalowanego obrazu.

Tu może nie pozował mu żaden model opętany jakimiś mackami, ale rzeźbiarz musiał znać ludzkie ciało, napakowane ciało z widoku na żywo.

Chodzi mi o to, że w tamtych czasach ludzie ewidentnie tak musieli wyglądać. No bo skąd artysta mógłby mieć obraz, że tak akurat muskularne ciało wygląda? Raczej sobie tego nie wyobrażał, a jeśli jakimś cudem tak, to był niezły kozak i strasznie dokładnie, identycznie wręcz mu się to udawało.

A czy w tamtych czasach ludzie mieli suple? Pfff, nie sądzę.

Po prostu, było pospolite stwierdzenie, że by być dużym i silnym jak koń czy byk, trzeba jeść byka i taki inne. Chcesz być duży? Jedz jak duży. Kropka.

Do czego zmierzam? Do tego, że coraz więcej rzeczy wskazuje na to, że ciało ludzkie to nie maszyna, jak się wielu do tej pory wydawało. Posiłki na czas, itp itd. Człowiek działa instynktownie i tak też powinien jeść. Dlatego ja zachęcam ludzi osobiście i poprzez tego bloga, by mieli pojęcie ile jedzą. Nie chodzi o to, by z liczenia macrosów robić fizykę kwantową, a raczej o to, by mieć świadomość tego, że nie objadamy się jak świnie mówiąc wprost. Masz ochotę na coś słodkiego i rzekomo "zakazanego"? Proszę bardzo, lecz pamiętaj o kaloryczności tej rzeczy.

To tyle. A, jeszcze jedno.

Ciekawe jest również to, co kiedyś powiedział mi mój kolega. (tak Filip, o tobie mówię :)). To on wprowadził mnie w klimat kulturystyki i on zaszczepił bakcyla. Spytałem go kiedyś, jaką ma dietę (bo duży był niesamowicie i jest do dziś). Wiecie co usłyszałem? "Dużo jem." To w sumie wszystko, co mi powiedział. Oczywiście, stosował różne suplementy diety od czasu do czasu, ale proszę was. Wracał do domu i łapał za garnek. Schab, boczek, kurczak, ziemniaki, warzywa, jakieś sałatki, bułki, jajka, jogurty, mleko. Wszystko i to w niezłych ilościach.

Nie liczył nic, ale trenował za dwóch. Jaki tego efekt? 220 kg. w tamtych czasach na martwy ciąg, około 160kg. na klatkę z tego co pamiętam i inne imponujące wyniki. Kładł się pod 100 kilogramową sztangę i ludziom oczy z orbit wywalało, bo machał 10-15 razy i odkładał. Wielokrotnie był pytany i podejrzewany o sterydy, ale tylko się śmiał. Po prostu, jadł jak zwierz, trenował jak zwierz i łapę miał większą od 90% społeczeństwa. A co ze mną? Nie wiedziałem kiedyś jak się zabrać za porządne jedzenie, bo miałem w głowie wyryte różne mity dietetyczne i sądziłem, że widocznie on ma jakiś dar, że wszystko co zje idzie mu w mięśnie.

Dopiero teraz wiem, że tak nie było. Po prostu jego zapotrzebowanie na kcal było duże, i on czując to podświadomie jadł dużo, bo chciał być dużym. A ja dopiero teraz to skumałem, i dopiero od niedawna na prawdę zacząłem robić postępy na siłowni wiedząc, że drogi na skróty nie ma i nie ma żadnego magicznego sposobu.

Po prostu, metoda prób i błędów. Chcesz przytyć, musisz więcej jeść, chcesz schudnąć, musisz mniej jeść. A ile? To zależy od każdego z osobna i każdy musi sam na sobie sprawdzić.

Tak więc słuchajmy naszych ciał i zaufajmy naturalnemu żarciu, bo naprawdę, żeby mieć dobre zdrowie nie potrzebne są piguły...

Trzymajcie się.
dżejkob