Pierwsze koty za płoty!
No i jest, mamy pierwsze pytanie od czytelnika :) Bardzo mi miło, że mogę odpowiedzieć na konkretne pytanie, które kogoś nurtuje. Wrzucę wam screena z tym właśnie zapytaniem, a potem biorę się za wyczerpującą odpowiedź :)
No ok Michał, czas byś poznał moje zdanie.
Niech suplement będzie suplementem.
Google.com |
Tak, suplement, czyli coś co wspomaga. Często słowo to bywa mylone ze słowem substytut, czyli zamiennik. Ale gdy się bliżej przyjrzeć etykiecie jakiegokolwiek suplementu diety, można dostrzec stwierdzenie: "Suplement diety. Nie może być substytutem dobrze zbalansowanej diety."
Czarno na białym, nawet producent rekomenduje niewielkie ilości przyjmowania konkretnego suplementu.
No, to warto, czy nie?
To zależy. Jak być może pamiętacie, pisałem o tym, że ćwicząc na siłowni warto śledzić makroskładniki w diecie, by mieć pewność, że dostarczamy naszemu ciału odpowiedniej ilości białka. I to według mnie wszystko, co chcę wam przekazać. Odżywki białkowe to tylko możliwość, jaką daje nam rozwój techniki, by uzupełnić ilość białka w diecie. Nie zakończę jednak tutaj tego posta, bo wg mnie warto coś jeszcze powiedzieć.
Otóż odżywki białkowe, czy to samo białko, czy tak zwane "gainery" czyli suplementy wspomagające przybór na wadze mają często taką opinię, że biorąc je stajemy się napakowanymi kafarami.
Chcecie poznać moje zdanie? To już mówię. Według mnie dzieje się tak dlatego, że dzisiejszy biznes tworzy taką otoczkę. Producent wie, że gdy konsument zobaczy wielkiego kulturystę, który być może jest jego idolem (aczkolwiek teraz przeważnie kulturyści mają swoje własne marki, zamiast reklamować inne) kupi dany produkt z nadzieją, że będzie wyglądać podobnie, jak nie tak samo.
Tak! Tak właśnie myśli około 90%, społeczeństwa. Chcecie dowodu? Kupcie sobie byle jaką odżywkę białkową i pokażcie ją rodzinie, najlepiej starszym wiekiem. I powiem więcej, najlepszy efekt uzyskacie, gdy kupicie właśnie gainera. Uważam, że ludzie, którzy wymyślają nazwy tych produktów powinni dostać Nobla w dziedzinie PR-u.
"Mutant Mass!"
"Hard mass XXXXXL!"
"MASSacre"
"Mega Hardcore!"
Takie akurat nazwy teraz mi się nasuwają.
I te etykiety. Wielka nazwa w akompaniamencie piorunów, wybuchów i licznych skomplikowanych nazw. Bez glutenu. Testowane klinicznie. Wysoce oczyszczony hydrolizat białka. Bogate w aminokwasy wolnowchłanialne proteiny. Jeśli wasza babcia nie zechce zapisać was na terapię odwykową, to znak, że macie babcie na czasie i ogarnia, że dragi wyglądają inaczej. Ale przeważnie jednak zostaniecie posądzeni o branie narkotyków, rzadzej sterydów, bo ktoś jeszcze musi wiedzieć o istnieniu takich rzeczy.
O! To jest dobre. Przeglądałem teraz właśnie stronę z produktami białkowymi jednej z firm i znalazłem to: "Działanie anaboliczne i antykataboliczne". Wiece co jest najfajniejsze? Że oba te słowa znaczą dokładnie to samo. Anabolizm jest przeciwieństwem katabolizmu i na odwrót. To tak jakbyście zamówili ciuch i powiedzieli, że ma być w kolorze białym i nie czarnym. Głupie, prawda?
Albo wyobraźcie sobie, że pytacie się kogoś czy lubi mleko. Każdy normalny człowiek, który np. nie lubi mleka powie: Nie, nie lubię.
A wiecie jak mógłby ktoś odpowiedzieć w stylu tego opisu z odżywki białkowej? "Mleko nie jest w moim guście smakowym i mleko mi nie smakuje i nie lubię smaku mleka.
Ja spojrzałbym na takiego człowieka podejrzliwie, chyba, że byłby to mój znajomy i wiedziałbym, że się zwyczajnie zgrywa. Ale w czym rzecz?
A no rzecz w tym, że im bardziej skomplikowana formuła i udziwnione nazwy, tym bardziej zaawansowany chemicznie wydaje się nam ten produkt. Konsument nie musi wiedzieć co to oznacza, ba, przeważnie nie chce tego wiedzieć. Ważne, że jego mięśnie od momentu gdy weźmie pierwszy łyk zaczną rosnącć w oczach!
A jak jest na prawdę? Postanowiłem się zagłębić, jak wytwarzane są dane odżywki białkowe.
Co jest ciekawe? No to zaczynamy. Przeważnie wszystkie białka dostępne na rynku są wytwarzane z mleka. Powtarzam - PRZEWAŻNIE WSYSTKIE.
Google.com |
Mleko składa się w 80% z kazeiny i 20% serwatki. Być może już część z was skojarzyła, że tak się nazywają niektóre rodzaje odżywek białkowych.
Sam proces wytwarzania wygląda mniej więcej tak, że mleko kręci się z super ultra hiper mega szybkością, co powoduje wytrącenie się z niego tłuszczu. Kojarzycie? Tak, tak powstaje masło. Masło nie ma białka ani węgli, to czysty tłuszcz i woda.
No dobra, to mamy teraz naszą białkową miksturę praktycznie bez tłuszczu. Tu droga prowadzi to majstrowania przy pH tego oto produktu kręcenia. Gdy odpowiednio dobierze się pH, wytrąca się grupa cząstek stałych, zwana kazeiną. Jest to jeden z rodzajów białka w mleku. To co pozostaje płynne, to serwatka. Może też to skądś kojarzycie. Skąd? A no weźcie sobie krowie mleko wlejcie w butelkę. Zostawcie na dzień lub dwa. Co się dzieje? Mleko kwaśnieje, na górze osadza się woda, a na dole tworzy się gęsta śmietana. Tak, jest to pewnego rodzaju podział na kazeinę i serwatkę mleka.
I tak jak kazeina jest tylko modyfikowana poprzez dodawanie innych mistycznych substancji jak Super idealna mieszanka aminokwasów czy inne bzdety, tak serwatkę można dalej przetwarzać. Ogólnie to polega to na tym, że bez przetwarzania uzyskujemy tzw. koncentrat białka serwatkowego. To, czego można się pozbyć przy procesie filtrowania, by pozyskać izolat białka serwatkowego, to niewielka ilość węglowodanów i pozostałego tłuszczu.
"Jaaa... Leszczu, ja mam izolat, a ty masz koncentrat. Moje białko jest mikrofiltrowane, ultraczyste, super wchłanialne i super drogie!"
Ech... Tak to już jest, często płacimy, lecz nie wiemy za co. Co ciekawe, warto dodać, że przez filtrowanie serwatki, powstały izolat jest często pozbawiony wielu cennych składników serwatki. Wszystko po to, by miał o około 2-5 gramów węgli i 1 gram tłuszczu mniej w porcji i był o kilka minut szybciej wchłanialny. Nie no bomba, człowieku, biegnijmy do sklepu!
"Eee... Gadasz głupoty, bo mój kolega, to kupił sobie gainera, i przytył 5kg w miesiąc!"
Nie no kurde, czad. Ale zastanawialiście się, dlaczego tak się dzieje? Wytłumaczę wam i zapewniam, że będzie to super proste.Kiedy ktoś kupi gainera? Kiedy jego waga stoi w miejscu. A dlaczego jego waga stoi w miejscu? Bo spożywa za mało kalorii dziennie. Co się stanie, gdy zacznie przyjmować gainera? Dostarczy sobie dużo więcej kalorii i zacznie tyć!!! Tadaaa! Tajemnica rozwiązana. Teraz pokażę wam coś ciekawego!!!
Wziąłem 3 produkty typu gainer pewnej firmu produkującej suplementy dla sportowców.
Pierwszy z nich, to produkt dla osób o wolnej przemianie materii. Co zapewnia producent? Zacytuję.
"(PRODUKT 1) to odżywka wspomagająca przyrost masy mięśniowej przeznaczona dla osób o wolnej przemianie materii.To optymalna kombinacja pełnowartościowych białek zwierzęcych i węglowodanów złożonych (...), która wspomaga przyrost masy mięśniowej bez ryzyka odkładania się zbędnej tkanki tłuszczowej."
Tak... super. Białka zwierzęce. Aby zrozumieć co to znaczy, wystarczy przeczytać etykietę z tyłu. Koncentrat białka serwatki, białko jaja, kazeinian wapnia. Czyli? Mleko i jajka. Następnie.
"(PRODUKT 2) jest preparatem typu "gainer" wyprodukowanym na bazie najwyższej jakości koncentratu białka serwatki oraz odpowiednio dobranych mono-, oligo- i polisacharydów. (...) zapewnia równomierne dostarczanie energii oraz niezbędnych do regeneracji mięśni węglowodanów i aminokwasów. Preparat wzbogacono w kompleks witaminowy, który wspomaga metabolizm białek i węglowodanów w organizmie. Polecany sportowcom dążącym do szybkiego przyrostu masy ciała."
Chwila wyjaśnienia. Aminokwasy, czyli białka. I nie żadne niezbędne, unikalne czy inne bzdury. Wykaz składników mówi, że jest to zwykły koncentrat białka serwatki. Hehe. Sprytne, drogi producencie.
Teraz oligo-, mono-, poli-, homo-, hetero- sacharydy, czy jak im tam. To nic innego, jak zwykłe węglowodany, mono i poli, czyli proste i złożone. Kilka witamin i to tyle.
"(PRODUKT 3) to zaawansowany koncentrat odżywczy przeznaczony dla kulturystów, sportowców dyscyplin siłowych oraz osób aktywnych, dążących do szybkiego przyrostu masy ciała. Starannie dobrane ilości zróżnicowanych węglowodanów, pełnowartościowych białek, oleju MCT oraz wysoka dawka monohydratu kreatyny - składnika o działaniu anabolicznym sprawiają, że preparat wyjątkowo silnie wspomaga wzrost masy i siły mięśniowej."
Jedyną różnicą jest tu kreatyna, ale ten post miał być o odżywkach białkowych, więc o kreatynie innym razem.
A, no i olej MCT. Co to takiego? Rafinowany olej kokosowy, ot co. Jak nie wierzycie, to wujek Google wam powie. A jak on działa? Jak tłuszcz. Dostarcza kalorii - 9kcal na 1 gram, nic z kosmosu.
No ok. Teraz najfajniejsze. Kaloryczność. Pierwszy preparat ma 281 kcal w porcji. Drugi - 269 kcal, a trzeci 271 kcal w porcji. Porcja to 75 gramów każdego.
Hola hola, wolnego. Przecież pierwszy jest dla osób z wolnym metabolizmem, więc czemu ma więcej kalorii niż drugi, który jest dla osób, które mają trudności z łapaniem wagi? Otóż temu, że pierwszego produktu producent rekomenduje brać 2 porcje dziennie, a pozostałych dwóch 3-4 porcji. Ot i cały myk z rzekomą gwarancją wolniejszego przyrostu wagi z rzekomym zyskiem czystych mięśni - mniej porcji - mniej kalorii dziennie!!!
No, a pozostałe dwa? 4 porcje?! WOW! To ponad 1000 kcal dziennie więcej, niż dana osoba jadła dotychczas!
Dalej się dziwicie, czemu ktoś przybiera na wadze pijąc takie cudeńka?
Zapewniam was, że wszystko w tych preparatach pozyskane jest z produktów naturalnych. Etykietki "Doping free" to potwierdzają, także zapewniam was, że spożywając normalne jedzenie w takich samych ilościach kalorycznych i proporcjach makroskładników przytyjecie identycznie. Dowody? Ja sam przytyłem 16kg. w pól roku, cały czas pilnując, by być na nadwyżce kalorycznej. To tyle.
Konkluzja?
Prosta. Chcesz brać odżywki? Spoko, ale nie spodziewaj się nie wiadomo jakich cudów, bo się gorzko rozczarujesz. Wszystko sprowadza się do tego ile spożywasz kalorii w sumie i wszystko można osiągnąć normalnym jedzeniem, lecz nie powiem, sam czasem zrobię sobie shake proteinowego. Dlaczego? Bo jest smaczny i ma lepsze macro, niż np. kakao. Dzieje się tak głównie za sprawą licznych słodzików w odżywkach białkowych itp. Kiedyś dodawałem też dla smaku odżywkę białkową do naleśników, ale wolę budyń czekoladowy. Smaczniejsze.Google.com |
To tyle, takie jest moje zdanie na temat odżywek białkowych. Według mnie to czysty biznes, i producenci, których jest dziś multum na wzajem się prześcigają, czyj produkt jest lepszy, wymyślając coraz to bardziej skomplikowane nazwy i opakowania.
Nie dajcie się wprowadzić w błąd ani naciągnąć.
Trzymajcie się.
dżejkob