O mnie.

Witam na moim blogu.



Nazywam się Jakub Wysocki i postanowiłem utworzyć tego bloga aby podzielić się tym, czego się już zdążyłem nauczyć w kwestii odżywiania, sportu, fitnessu, kilturystyki czy po prostu zdrowego podejścia do życia w nadziei, że wielu osobom pomogę w osiągnięciu ich celów.

Jestem także certyfikowanym instruktorem kulturystyki, z upoważnieniem wydanym przez Warszawską Akademię Sportu przez Mistrza Polski, Europy i brązowego medalistę Mistrzostw Świata w Kulturystyce - Dariusza Karpińskiego.

Ale skąd w ogóle ten pomysł? Już mówię. Moja przygoda z kulturystyką - jeśli można tak nazwać to, co wtedy robiłem - zaczęła się jakieś 4 lata temu. Po złamaniu nogi i licznych problemach ze stawami itp. stałem się typowym gamerem. Byłem wyłączony z jakiegokolwiek sportu, cały dzień w bezruchu... Zacząłem się przyzwyczajać do tego co się ze mną dzieje, ale w pewnym momencie, gdy teoretycznie byłem już zdrowy postanowiłem coś z tym zrobić. I tak się to wszystko zaczęło. Nie przerwałem "ulepszać" samego siebie od tamtej pory ani na chwilę. Na początku wiedziałem mało, tylko biegałem. Efekty jednak przyszły dość szybko. Tak więc zmotywowany do dalszego działania postanowiłem zrobić też krok w stronę odżywiania. 

Na początku zacząłem standardowo, zero słodyczy, zero podjadania itp. Było mi ciężko, więc chcąc ruszyć wskazówkę na wadze wprowadziłem większy rygor: sześć posiłków dziennie co 3h, gotowanie na parze, ZERO cukru, soli, białego pieczywa, wieprzowiny itp itd... Zacząłem osiągać zamierzone efekty, opłaciło się. Czy na pewno? Teraz widzę, że nie. Pilnowanie moich godzin posiłków zmusiło mnie do targania wielu pojemników wszędzie gdzie szedłem. Wyjścia ze znajomymi odpadały, jedzenie na mieście także, liczyły się tylko moje pojemniki i schiza, jaka weszła mi do głowy. Zdawać by się mogło, że wszystko było dopięte na ostatni guzik. Moja waga jednak stała, ani w górę, ani w dół. Przez rok byłem taki sam. Zero rezultatów na siłowni, wchodziłem, robiłem to samo co zwykle i wychodziłem, wracałem, jadłem to samo co zwykle, o tej samej porze. Moje życie dało się wtedy opisać jednym słowem - RUTYNA. Już miałem się poddać, gdy odkryłem całkiem przypadkowo to, czym chcę się z wami podzielić - sposób żywienia oparty jedynie na makroskładnikach. Czym jest więc tytułowe sformułowanie "Do it by macro"? Jest to zachęta. Zachęta ode mnie dla Ciebie czytelniku, byś bliżej zapoznał się z tym sposobem żywienia i nawet życia, sposobem według mnie jedynym rozsądnym i prawdziwym. 

Czym jest ten blog? Wszystkim na temat sportu i żywienia.
Postaram się przybliżyć tę filozofię żywienia, podzielę się z wami moimi doświadczeniami co do dbania o zdrowie, czy to fizyczne czy psychiczne.

Chenie odpowiem także na wasze pytania. Gdzie je kierować? Więcej znajdziecie w zakładce Kontakt

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz