Google.com |
Witajcie. Postanowiłem rzucić swoje kilka słów o glutenie i o całej otoczce związanej z jego nietolerancją przez nasze ciała. Ten post będzie krótki i mam nadzieję, że otworzy oczy wielu ludziom.
O! Wielkie glutenie, proszę, zostaw mnie i moją rodzinę w spokoju! Obiecujemy cię już nie zjadać.
Na początek może czym jest gluten? Są to po prostu białka roślinne, a właściwie mieszanina tych białek. Występuje na przykład w pszenicy, dlatego właśnie ta pszenica ma tak złą opinię w środowisku fitness, dietetyki itp.
To tyle, teraz do sedna. Nietolerancja glutenu. Wiecie skąd się to wzięło? Stąd, że naturalną cechą człowieka gdy mu się czegoś nie chce jest szukanie wymówek.
A biznes jest biznes i trzeba jakoś grube dolary kosić. No to kilkoro ludzi wymyśliło, że wprowadzi produkty bezglutenowe. Bezglutenowe ciastka, chleby, ciasta, torty, wafelki, płatki śniadaniowe, kaszki i wiele wiele innych. Właściwie czasem trudno znaleźć produkt bez etykietki "gluten free" czy "produkt bezglutenowy".
A jak to na prawdę jest? Nie sięgam daleko, do jakiś tajemniczych źródeł. Wpisałem gluten tam, gdzie każdy ma dostęp. W Google. I pierwsza strona, Wikipedia. No to czytam, i co tam jest?
Nietolerancja glutenu występująca u 1% populacji jest chorobą związaną z wytwarzaniem przeciwciał skierowanych przeciwko glutenowi i powoduje uszkodzenie kosmków jelitowych.
1 procent! A ja codziennie wśród ludzi wokół mnie słyszę, że ktoś je ciemne pieczywo bo mu tak lepiej, że nie toleruje on glutenu. A był z tym u lekarza? A skąd!
Wróćmy do pszenicy. Tak na prawdę, to zawiera ona gluten, lecz dla 99% ludzi na całym świecie nic to nie zmienia. Taka prawda, sory, ale to nie białe pieczywo was tuczy.
W takim razie co? Np salceson, pół centymetra masła albo gruby plaster sera żółtego, czy pół opakowania serka Almette na jedną kanapkę.
Często jest tak, że kanapka z szynką zmienia się w kanapkę ze schabowym albo mielonym. A czasem nawet jest tak, że kanapka z chleba z dodatkiem szynki zamieniana jest na kanapkę z baleronu z dodatkiem pieczywa.
Cały sens jest tego taki, że pora otworzyć oczy. Nie tuczy nas samo jedzenie, a jego nadmiar.
Tak jak wspomniałem, kiedyś ludzie nawet nie słyszeli o jedzeniu bezglutenowym. A teraz? Chleba ciemnego sprzedaje się więcej, niż białego.
A czemu? No bo białe to pszenica. Samo zło. Tak? Ciekawe, bo sięgam sobie z ciekawości w sklepie po ciemny chleb i co widzę? Skład: mąka (żytnia 70%, pszenna 30%). Tak jest, wielu z was wcina pszenicę, nawet o tym nie wiedząc.
"Odstawiłem pszenicę, ale się świetnie czuję, ale mam chęć do życia! Człowieku, odstaw pszenicę i gluten, zobaczysz, ale kozak"
Sory stary, nie chcę cię smucić, ale twój chleb ma pszenicę.
A czemu czują się oni lepiej? Placebo. Takie moje zdanie. To tak jak na wojnie, skończyły się leki, to żołnierzom podawano mąkę albo sól. I co czuli? Ulgę w bólu! PLACEBO!
No i tak samo dzieje się z nami. Branże piekarnicze wmawiają nam, że białe pieczywo jest złe, a ciemne dobre. A że ciemne się nie sprzedaje, to wymyślono nietolerancję glutenu. Doszło teraz w końcu do tego, że ciemne chleby się barwi karmelem, żeby były jeszcze ciemniejsze. Bo ciemne to zdrowe. A wiecie, że chleb z żyta jest szary? No, może delikatnie brązowy, ale w środku przypomina bardziej szarą papkę. Jest ciężki jak cegła i gliniasty. A te brązowe chlebki na pólkach sklepów są albo z pszenicą, która się rumieni w wypieku, albo są malowane. Sorry, takie są fakty.
I tak oto ludzie, gdy nie chce im się zabrać za robotę, by zmienić swoje ciało szukają winy w glutenie i laktozie, albo w wodzie czy w owocach.
Tak więc moi mili, nie szukajcie wymówek, bo jak to mawia Radosław Słodkiewicz: "Wymówki i dziurę w tyłku to ma każdy".
Chcecie coś zmienić w swoim ciele? Jedzcie z głową i ciężko na to pracujcie, od leżenia sześciopak się nikomu nie zrobił. Nawet na diecie bezglutenowej, bez laktozy, bez soli, bez Aspartamu, bez owoców, z samymi warzywami, bez wieprzowiny i bez innych części kurczaka jak chuda pierś.
Dziwne, coraz mniej osób je gluten, a procent ludzi otyłych stale rośnie.
Mam nadzieję, że da to wam do myślenia.
Trzymajcie się,
dżejkob