środa, 9 lipca 2014

Odchudzanie dla otyłych. Jak schudnąć nie forsując się?

Hej wszystkim. Do zeszłego posta o bieganiu dostałem komentarz, który jest powodem dla którego piszę ten artykuł. Padło stwierdzenie, że osoby z dużą nadwagą nie mogą biegać, bo rozwalą stawy. Ok. Więc niech nie biegają.

Google.com

Nie piszę tego, by się z kimkolwiek kłócić. Ale skoro mają nie biegać, to co mają robić? Za moment wyjaśniam.


Przede wszystkim.

Załóżmy, że chcesz zacząć biegać. Super! Jeśli nie jesteś osobą otyłą, masz tylko nadwagę, nie ma przeciwwskazań. Zastosuj się do reguł rozgrzewki, które opisywałem w poprzednim artykule i biegnij. Nie forsuj się, daj sobie czas, by ciało się zaadaptowało. Biegnij tak szybko, jak dasz radę, szczerze oceń swoje możliwości. Co najważniejsze. NIE ZNIECHĘCAJ SIĘ, GDY DASZ RADĘ PRZEBIEC, CZY PRZEJŚĆ TYLKO 15 MIN. TEORIA, ŻE NIEZBĘDNE JEST PRZYNAJMNIEJ 30 MINUT RUCHU BY SPALIĆ TŁUSZCZ TO BUJDA. WSZYSTKO SPALA KALORIE, A O TO PRZECIEŻ CHODZI. SPALISZ KALORIE, TO Z CZASEM SPALISZ I TŁUSZCZ. O TO SIĘ NIE MARTW.

Ale pamiętaj. Walczysz o silniejszego siebie. Kiedy chcesz osiągnąć swoją wymarzoną sylwetkę? To ważne pytanie. Ja na przykład nigdy. Tak, właśnie. Mam zamiar trenować tak długo, jak tylko pozwoli mi na to sytuacja życiowa. Chcę przezwyciężać każdą przeciwność losu, która mi się natrafi, by dalej rozwijać swoje ciało. Jest to dla mnie niesamowite i nie zamierzam przestać.

Ale dlaczego to piszę? 

Właśnie, kiedy chcesz osiągnąć swój cel? Nie ważne, myśl o tym długoterminowo, jak o inwestycji na starość.

Tak więc pamiętaj, nie idziesz biegać, by ludzie cię widzieli. Jesteś tylko ty. I dlatego, jeśli masz jakieś obawy, że biegając coś sobie zrobisz, lub doskwiera ci ból kolana lub czegokolwiek, nic na siłę. Idź do lekarza. Rozwiej swoje wątpliwości. Powiedz mu, że chcesz zacząć biegać. Niech cię zbada, ciśnienie krwi, cholesterol, sprawność serca, zdrowie stawów. Być może twojej otyłości/nadwadze towarzyszy jakaś wada postawy. Niestety, mogłeś się zaniedbać. Jeśli tak się stało, musisz nauczyć się cierpliwości. Najpierw pokonaj wszelkie przeciwności losu. Potem bierz się do pracy. 

Co z tego, że zaczniesz dziś i pobiegasz sobie przez pół roku, jak skończysz z chronicznymi bólami kolan? 

Czy nie lepiej było by zacząć za miesiąc i wytrwać w tym przez parę, czy nawet paręnaście lat?

Mam nadzieję, że mnie rozumiecie. Nie chcę nikogo zmuszać do odkładania swoich celów. Nie mam zamiaru także nikogo demotywować. Po prostu zachęcam was, byście podeszli do tego mądrze.



No dobra.

Więc poszliście do lekarza. Nie ma żadnych zastrzeżeń, byście zaczęli wzmożoną aktywność fizyczną. Lekarz was zbadał i zachęcił do ćwiczeń.

(a jeśli lekarz odradza wam aktywność fizyczną, bo tak, bo jesteście za grubi. Jeśli was zniechęca, nie podając żadnych medycznych argumentów, dlaczego nie możecie się aktywnie ruszać - zmieńcie lekarza. Serio. A jak chcecie to podam wam namiary na prawdziwego lekarza, który udowodni wam, że sport to faktycznie zdrowie).



Zaczynamy trening!

Koniec gadania, w końcu jesteś tu, by dowiedzieć się, jak możesz zacząć gubić tą oponkę :). A więc jesteś grubą osobą, prowadzisz siedzący tryb życia, nie pilnujesz tego, ile jesz, jednym słowem zapuściłeś się. No dobra. Nie będę tu mówił, że musisz zacząć natychmiast liczyć makroskładniki i pilnować się ile ich spożywasz. Mógłbyś się zniechęcić, a nie o to chodzi. Dobrze, zacznij od ruchu. Nie objadaj się zbędnie, jedz jak jesteś głodny, nawet nic nie licząc. Użyj rozsądku.

Tak samo jak rozsądnie trzeba dobierać ilość jedzenia, tak samo trzeba z rozsądkiem dobrać ruch. Jak masz 40 kilo zbędnego balastu, oczywiste jest, że nie przebiegniesz paru kilometrów.

Nie każę ci. Po prostu idź na spacer. Raz na dwa dni, nawet codziennie. Po co? By spalić kalorie, po to. Tylko nie idź w tempie jakbyś szedł rano z łóżka do łazienki na "tron", jak zombie, co w dodatku ledwo widzi. 

Idź w tempie Bee Gees - Stayin' Alive :)

Raz, dwa, raz, dwa. Ha, Ha, Ha, Ha, Stayin Alive. Serio mówię. Uczyń chodzenie swoją zabawą. Zabierz psa (pod warunkiem, że nie będzie chciał lać na każdy krzak tylko cię spowalniając). Zabierz ukochaną osobę...

Idź i baw się tym! Puść sobie jakąś fajną muzykę, audiobooka, lub po prostu śmigaj w ciszy, jak tam sobie wolisz.


Bee Gees, gdyby ktoś nie kojarzył :)


Dobra, idziesz, żwawo. Gdy poczujesz się słabo, lub strasznie zmęczony - przestań. Pamiętasz, co mówiłem o cierpliwości? Przecież jesteś otyły! Nie chcesz nagle paść na palpitacje serca.

Tylko obiecaj mi coś. Za tydzień wytrzymasz dłużej. Będziesz lepszy od siebie z wczoraj. Rób to szczerze. Nie oszukujesz nikogo poza SOBĄ!

I tak z czasem będziesz stawał się coraz lepszy. Z każdym krokiem zrobisz krok w stronę odchudzania. Założę się, że niedługo zobaczysz efekty i zechcesz robić coś więcej.

Gdy poczujesz, że godzinny spacer to dla ciebie łatwizna, wtedy pobiegnij. Zacznij od pół godziny. Za kilka tygodni 35 minut. Biegnij, dłużej i dalej.

Następnie, by wykonać krok dalej zrób coś bardziej skomplikowanego. Myślę, że mało kto chce biegać non stop przez ponad godzinę. Dlatego zamiast w nieskończoność wydłużać z biegiem czasu czas swoich wojaży - dorzuć coś innego. Powiew świeżości w twoim treningu.


Np. co 5 minut biegu zrób tzw. Burpee - czyli po prostu padnij na ziemię, jak do pompki, wyrzuć nogi w tył, następnie z powrotem podkul je i wstań. Na początku nie musisz skakać. Po prostu zrób to. Spali to dodatkowe kalorie. Gdy w końcu poczujesz się, że stać cię na więcej dorzuć na koniec wyskok z klaśnięciem. Biegaj dalej. Dorzuć Burpee częściej, np. co minutę.



Widzicie, o co mi chodzi?

Chodzi mi o to, że sport może być dla wszystkich, i co więcej, może być zabawą. Wystarczy, że odpowiesz sobie na pytanie: Jak bardzo tego chcesz?

Walcz o LEPSZEGO siebie!!!


Potem już tylko wypada być cierpliwym i robić krok w stronę lepszego jutra :)

Trzymam za was kciuki!!!
dżejkob 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz